Sprawa wyszła na jaw, gdy w lutym tamtego roku niespełna 3-miesięczny chłopczyk trafił do szpitala. Stwierdzono, że dziecko ma złamane kości czaszki, co do doprowadziło do zatrzymania krążenia i oddechu. Okazało się, że to Marcin G., ojciec chłopca, miał go uderzyć z taką siłą, że spowodowało to takie urazy. Niestety, mimo walki lekarzy, chłopiec zmarł. Potem wyszło na jaw, że ofiarą okrucieństwa rodziców padł także ich starszy syn - 1,5-roczny Filip. Rodzice - Marcin G. i Monika M. trafili do aresztu. Obojgu grozi dożywocie, choć w przypadku matki, która miała ograniczoną poczytalność, kara może być nadzwyczajnie złagodzona. Natomiast Marcin G., mimo tego, że wiele lat wcześniej leczył się z powodu choroby psychicznej, w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy
Marcin G. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Ostatecznie złożył wyjaśnienia, w których obciążał odpowiedzialnością partnerkę Monikę M. Kobieta, przesłuchana w charakterze podejrzanej, także nie przyznała się do popełnienia zarzuconych jej przestępstw. Potem potwierdziła swoje dawanie klapsów i bicie dzieci butelką po głowie. Wyjaśniła też, że Marcin G. używał przemocy wobec niej i dzieci. Podała, że partner bił dzieci z pięści i z „plaszczaka”, a w przypadku młodszego syna przyciskał jego głowę do poduszki, a także często brał go w obie ręce, podnosił i potrząsał i rzucał nim o łóżko „jak worek”, a starszego popychał, przesuwał i kopał. Podała też, że w dniu 28.02.2024 r. Marcin G. uderzył młodszego syna „ręką z pięści”, po tym, jak wyrwał jej go z rąk i zaczął nim potrząsać.
Reklama
Reklama