Wokół legnickiej palmiarni wciąż wrze. Tym razem głos zabrał Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, który stanowczo zaprzecza jakoby wydawał jakąkolwiek opinię w sprawie legnickiej palmiarni i sposobu przetrzymywania tam zwierząt. Na taki właśnie dokument powoływał się wczoraj Bogusław Graboń, prezes LPGK - spółki, która na zlecenie miasta zajmuje się palmiarnią. Z przytoczonej przez prezesa opinii nie wynikało, by zwierzęta miały być tam utrzymywane w drastycznych warunkach. Inaczej oceniła to biegła powołana przez legnicką prokuraturę. Stąd, w ub. piątek pracownicy poznańskiego ZOO zabrali z legnickiej palmiarni zwierzęta. Tymczasem rzeczniczka Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, Małgorzata Popek- Moczulska informuje, że żadnej opinii w tej sprawie nie wydawano.
Opinia, na którą powoływał się prezes LPGK nie jest opatrzona pieczęcią Uniwersytetu Przyrodniczego. Widnieje tu nazwisko doktora, będącego związanego z Uniwersytetem Przyrodniczym i magistra m.in. związanego z wrocławskim ZOO.
Reklama
Reklama