Brak urządzeń do kontrolowania temperatury i wilgotności powietrza, jeden niesprawny, przenośny termometr z higrometrem, gady - zwierzęta zmiennocieplne bez dostępu do strefy chłodnej, przewody grzewcze zamontowane w podłożu, do których zwierzę miało bezpośredni dostęp, żółwie trzymane najpierw w wannie, potem w pojemniku przemysłowym ze zbyt małą ilością wody, papugi z wyskubanymi piórami wykazujące apatię, personel bez specjalistycznego wykształcenia w kierunku opieki nad zwierzętami egzotycznymi, promienniki UVB wymieniane zbyt rzadko, wątpliwości co do sprawowanej opieki lekarsko - weterynaryjnej - to tylko niektóre z zastrzeżeń sformułowanych we wstępnej opinii biegłej, powołanej przez legnicką prokuraturę w sprawie zaniedbań w legnickiej palmiarni. Na podstawie tej opinii prokurator wydał decyzję, by zwierzęta z legnickiej palmiarni ewakuowano. W ubiegły piątek pracownicy poznańskiego ZOO zabrali stąd zwierzęta. Mówi Radosław Wrębiak, Prokurator Rejonowy w Legnicy
Bogusław Graboń, prezes Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Legnicy- spółki, która na zlecenie miasta zajmuje się palmiarnią -nie ma sobie nic do zarzucenia. Prezes podpiera się opinią przedstawicieli Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, którą sporządzono w marcu tego roku, a w której nie ma mowy o drastycznych warunkach czy schorowanych zwierzętach
W sprawie legnickiej palmiarni od zeszłego roku toczy się śledztwo. Nikt nie usłyszał dotąd zarzutów.
Reklama
Reklama